Dzięki mężowi pogodziła się z przeszłością i po pięciu latach milczenia wydała nową płytę „E.K.G”. Tylko dla „Sukcesu” Edyta Górniak i Dariusz Krupa ...
...wystąpili w sesji okładkowej i sami ją wyreżyserowali.
SUKCES: „Miłość przegrała w moim życiu z przyjaźnią, choć kiedyś prowadziła mnie przez życie” – powiedziała pani kilka lat temu. Słuchając nowej płyty, mam wrażenie, że wszystko wróciło do normy – znowu miłość przejęła kontrolę nad pani życiem. Nowa płyta, bardzo osobista, udowadnia to. Brzmi szczerze, gdy pani śpiewa: „I’m ready for love”.
Edyta Górniak: Do miłości nigdy się nie przyzwyczaję, mimo że ta, której tak wytrwale pragnęłam, szczelnie wypełnia moje życie już od kilku lat. Miłość zawsze będzie dla mnie czymś nadzwyczajnym i dziewiczym. Kiedy zasypiam i mam u boku mężczyznę, którego kocham i na którego zawsze mogę liczyć, daje mi to radość życia i poczucie bezpieczeństwa. Nigdy się tą miłością nie nacieszę.
Panie Darku, wie pan, że tę piosenkę żona śpiewa dla pana? Podobnie jak inną, równie piękną, „Dziękuję ci”. A może w ogóle wszystkie?
Dariusz Krupa: Mam taką cichą nadzieję… Dla mnie miłość to coś więcej niż tylko słowa. Uczymy się jej każdego dnia i zwyczajnymi lub, jak kto woli, heroicznymi czynami ją potwierdzamy. Moja żona jest jak koliber. Krucha, delikatna istota, która realizuje swoją misję. Nie ma na nią wzoru, dlatego nasza lekcja miłości wciąż trwa i ku mojemu zdziwieniu odkrywamy z każdą chwilą nowe barwy naszego uczucia. Trochę odfrunąłem… Widzi pani sama… Ona tak właśnie na mnie działa. Jestem w wiecznym transie, gdybym potrafił, również zaśpiewałbym dla niej.
Opiekuńczy, troskliwy, romantyk – już wiem, co sprawiło, że z rozedrganej dziewczyny, jaką znaliśmy z wcześniejszych płyt, Edyta Górniak stała się dojrzałą, uspokojoną i spełnioną kobietą. To można wyczytać z pani nowej płyty, zdecydowanie najdojrzalszej spośród wszystkich.
EG: To nieprawdopodobne, jak życie weryfikuje widzenie rzeczywistości, jak bardzo dopasowuje nasze potrzeby i stany emocjonalne – głos, umiejętności i świadomość interpretacji muzyki rozwijają się równolegle z osobowością. Na sztukę zawsze przekłada się to, czy płaczemy z żalu, czy płaczemy z podziwu nad pięknem. Mocy charakteru nie mierzy się wbrew potocznemu myśleniu umiejętnością odpierania ludzkiej goryczy, lecz umiejętnością przyjmowania jej na siebie. To właśnie stanowi o naszej energii twórczej.
Jak pan to postrzega? Żona wydaje się być zupełnie inną osobą, różną od obolałej dziewczyny, jaką była przed laty, która bała się angażować uczuciowo. Teraz uderza pewnością siebie, wyraźnie widać, że czuje się spełniona.
DK: Zdecydowanie tak. Gdy się poznaliśmy, obydwoje byliśmy nieokiełznani, ale ona była jak zagubiony wędrowiec – miotana skrajnymi emocjami. Bardzo długo podejrzliwa – bała się mi zaufać. Nawet gdy wszystko było namacalne, wmawiała sobie i mnie, że taka miłość nie istnieje. Wytrwale czekałem na nią. I wygrałem. Przebrnęliśmy razem przez bardzo trudne sytuacje i to skutecznie scementowało nasz związek. Zmieniło Edytę. Zawsze fascynowała mnie jej piękna dusza, ale teraz dodatkowo poukładała w sobie emocje przeszłości i znalazła na nie właściwe miejsce. To, co było dla niej niewidzialne, stało się widzialne. Jest teraz piękną, dojrzałą kobietą, otwartą na ludzi i jeszcze bardziej niż kiedykolwiek na sztukę. Potrafi docenić każdą ulotną chwilę. Dla mnie życie mogłoby się zacząć w tym momencie.
EG: Aż trudno uwierzyć, kochanie, że ty sam jeden poukładałeś mój wewnętrzny chaos. Ja chyba ci w tym nie za bardzo pomagałam…
Tworzycie nie tylko rodzinę, ale i muzyczną firmę. Takie zatarcie granicy między prywatnym a zawodowym życiem bywa trudne. Jak wam się udaje je godzić? Pani jest gwiazdą, wykonawczynią, autorką tekstów, mąż jest aranżerem i producentem płyty.
DK: Nie ukrywam, że to czasem bywa trudne, ale staramy się spokojnie przedkładać własne racje i w końcu jedno z nas ustępuje.
EG: Wbrew pozorom można sobie z tym poradzić. Wspólna pasja i zainteresowania mają więcej dobrych stron w ostatecznym rozrachunku.
Gdzie lepiej układa się współpraca, na froncie rodzinnym czy zawodowym? Kto dzierży ster w domu, kto w pracy?
Więcej w styczniowym numerze magazynu Sukces!
1 komentarz:
Hey ! Jeśli lubicie Edytę Górniak ( tak jak ja) to zajrzyjcie na stronę http://www.telekamery.pl/glosowanie.php I tam głosujcie na Edytę !! Ma duże szanse wygranej ! Plusem jest że można wysyłać więcej niż jedno zgłoszenie ! Zajrzyjcie również na showXstars.blogspot.com i zagłosujcie na EKG w konkursie na podsumowanie płyt roku 2007.....
Prześlij komentarz